Sprawnie zrobiony początek cyklu o Zatoichim, który jest drugą (po Godzilli) najsłynniejszą serią japońskiej kinematografii. To stosunkowo „bezpieczne” przetworzenie wypróbowanych fabuł, przede wszystkim trylogii o Musashim Inagakiego i „Yojimbo” Kurosawy. Całość jest dość ładna wizualnie i na tyle dynamiczna, że jej schematyzm jakoś nie razi.
W pewnych momentach twórcom udało się nawet przekroczyć granicę rozrywkowo-komercyjnej produkcji. Naprawdę ciekawy i przejmujący jest wątek umierającego na gruźlicę samuraja i jego, zakończonej pojedynkiem, przyjaźni z Zatoichim.
Kto lubi sporo wymachiwania kataną, trochę humoru i odrobinę zadumy w niezłej oprawie aktorskiej i wizualnej – temu film się spodoba (jak mnie, który miło się zaskoczyłem).