Pierwsza z filmowych odsłon przenoszących na ekran książkowego bohatera japońskiej gawiedzi, raczy nas - zapewne ku zdziwieniu niektórych osób - bardzo poprawnie zrealizowaną mieszanką kina rozrywkowego i tego nieco bardziej wysublimowanego (choć oczywiście bez przesady). Moim zdaniem wiele ciekawych rzeczy znajdą tu zarówno miłośnicy bohaterskich wojowników, "jedynych sprawiedliwych" i walk na miecze (choć, wbrew pozorom, nie ma ich tu aż tak wiele, nie licząc samej końcówki), jak i osoby oczekujące czegoś więcej. Co ważne: nie dostajemy też zbędnego przedłużania i kombinowania - fabuła jest prosta, przejrzysta, ale w takim kinie przecież właśnie o to chodzi. Przed seansem obawiałem się, że ten film to tylko Zatoichi, że reszta postaci okaże się niegodnym uwagi tłem, tłem, o którym zapomni się wraz z końcem filmu, a tu proszę... mamy jeszcze Mistrza Hirate czy choćby Sukegoro. Co do Ichiego - o ile sam fakt mistrzowskiego posługiwania się mieczem u ślepca to czysta fantastyka, starano się widocznie zachować jakieś granice zdrowego rozsądku, np. w jednej z pierwszych scen, jeszcze "pod napisami", możemy zobaczyć bohatera mającego problem z pokonaniem kładki nad strumykiem, ostatecznie... przechodzi ją na czworakach ;). Shintaro Katsu spisał się naprawdę nieźle, pozostali aktorzy też przyzwoicie. Osobiście przyczepiłbym się tylko do muzyki, brakuje mi czegoś tak porywającego jak np. w "Yojimbo" Kurosawy. Ocena końcowa: 8/10 z malutkim minusem. POLECAM!
Chciałbym co nieco dodać od siebie:
Pomimo tego, że praktycznie od samego początku wiadomo, jak film będzie przebiegał i jak się zakończy, to napięcie wynikające z wyczekiwania na ostatnią scenę jest niemałe. Wątek przyjaźni dwóch samurajów, którzy ostatecznie będą musieli się ze sobą zmierzyć, choć już sprawdzony i widziany wiele razy, niesłychanie wciąga.
Film jest rewelacyjny i bez wahania wystawiam mu ocenę 8/10